Buczu Opublikowano 2 Października 2014 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Października 2014 (edytowane) Powiedzial, ze dwumasa pada. Wydaje mi sie, ze powiedzial tak bo chcial zarobic na laiku. W warsztacie pusto wiec klientow nie mial. No i pojezdzilem tak troche i potem poszlo do zyda bo nie mialem kasy na naprawe, a po 2 to diesel mnie nie pociaga ;p Wiesz, generalnie dwumasa jest bardzo prawdopodobna przy tego typu zachowaniach jedyne co, to wszyscy starają się odwlec w czasie tę smutną chwilę. Ja zamierzam za dwumasę zabrać się na samym końcu, kiedy wszystkie gumy (które i tak, ze względu na wiek i przebieg, należałoby zrobić) i łączniki będę miał z głowy. A co do darzenia uczuciem klekotów.. Hm.. Powiem tak, przesiadłem się właśnie z benzyny (125KM 170Nm, w podobnej wagowo budzie) I muszę powiedzieć, po części ze smutkiem, że diesel jest dużo bardziej użyteczny i cywilizowany do miasta niż benzyna. Ciągłe wachlowanie w poszukiwaniu momentu ( i tak niewielkiego) razem ze spalaniem we Wro na poziomie 12l... no trochę się zniechęciłem. A druga sprawa, że nowocześniejsze benzyny wcale tak znacząco nie odbiegają stopniem skomplikowania od diesla. Jedynie brak suszarki trochę poprawia samopoczucie. A dwumasy, kilometry kabli, czujniki, zawory są i tu i tu. I w obu przypadkach lubią się najzwyczajniej wysypać. W benzynie zawsze pociągała mnie ta lekkość i czucie motoru, reakcja na gaz, redukcje z międzygazem, dźwięk motoru. (choć w moim poprzednim samochodzie, wiele z tych doświadczeń zepsuła właśnie bezsensownie wrzucona dwumasa i komputer który wcinał się w niemal wszystkich aspektach mojej pracy z autem). Parę dni temu miałem, jak się później okazało, ogromną przyjemność przejechać się zabytkiem w postaci Matiza z jednolitrowym potworem w maszynowni. Wsiadłem i niemal zapłakałem już na samym starcie. Pozycja za kierownicą była zbliżona do siedzenia na taborecie u babci w kuchni, do tego kolanami obijałem kierownicę a rękami nie mogłem swobodnie obracać sterem. Już chciałem wysiadać i zrezygnować z zabawy ale był mus bo zastępstwa brak. Odpaliłem ruszyłem i zatopiłem się w analogowym, pornograficznie surowym, mechanicznym świecie.. Od czasu mojego Cinquecento dawno nie miałem takiej frajdy. Maluteńkie sprzęgło związane niedbale linką z moją lewą nogą, brak wspomagania, czy w końcu niemal wyprzedzająca moje myśli mieszanina monowtrysku i znowu analogowej przepustnicy. Całość dawała efekt w postaci gokarta. Takie było moje wrażenie, przesiadając się, z jak mi się wydawało zwinnej i drobnej e46, czułem się jakbym zmienił jacht na rower. Więcej emocji dawał chyba tylko 126p (i cieniasek 0.7 na japońskim półmatrwym, elektronicznym gaźniku) Ale ale, bo znowu popłynąłem lekko nie w temat, podsumowując; kiedyś miedzy klekotem a benzyna była taka różnica jak miedzy kobietą a facetem.. Teraz, ciężko powiedzieć.. jedziesz i gdyby nie nalepka na klapce baku możnaby się pomylić ps. makabrycznie dręczy mnie czy e30 325i jest tak analogowe jak poczciwe Sportingi, CRX'y i reszta towarzystwa Edytowane 3 Października 2014 przez Buczu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kandyn Opublikowano 2 Października 2014 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 2 Października 2014 No i u mnie padał sprzęgła drgal, więc możliwe że siedział u mnie 2mas. No ale jest tak jak piszesz, że człowiek próbuje sobie wmówić, że to nie 2mas ;-) No teraz to trudno rozpoznać czy to leków czy benzyna. Części i ich koszt na minus dla klekota. Raz myślałem, że padła mi pompa vp44 i pojechałem do pompiarza, który powiedzial mi żebym gonił to auto póki działa. Sam kupił sobie reno fluence 1.6 benzyna. Powiedział, że diesle skonczyły się na silnikach HDI. Dlatego ją(kazdy ma swoje zdanie) nie chce już diesla. I widzę, że trochę odbieramy od tematu posta:-O Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.