Gość Opublikowano 25 Stycznia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 25 Stycznia 2007 Cóż... zimowa aura znacznie zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia niebezpieczeństwa lub naszej (w tym przypadku mojej) wpadki. Wczoraj wieczorem (24.01) zawiozłem żonę do Katowic. Śniegu było co nie miara w samym wrocku, ale liczyliśmy na "służby drogowe" na A4. Niestety solniczki nie nadążały z odśnieżaniem i na drodze zrobiła się zbita masa zmarzniętego śniegu. Droga do Katowic przebiegała jednak bez większych zakłóceń (v max = 70 km/h) W samych Katowicach była już czarna droga więc można było troszkę przycisnąć (120km/h). Żonę odstawiłem na miejsce, a sam ruszyłem w powrotną drogę - było 30 min. przed północą. Jak już pisałem wyżej, droga od strony Katowic aż do wysokości Gliwic była czarna. Jechałem sam, w radyjku grała muzyczka, w ręce REDBULL :wink: No to żeby zdążyć się wyspać (rano do pracy) na początku śmigałem sobie te przepisowe 130 km/h. Jak wyjechałem już z woj. śląskiego droga nabierała coraz bardziej jasnej barwy (czyli coraz więcej śniegu) co zaowocowało zmniejszeniem prędkości do 100 km/h. Bardzo ładnie mi się śmigało lewym pasem i wyprzedzałem inne pojazdy. Na wysokości ostatniego zjazdu przed górą Św. Anny (nie pamiętam na co) droga była już zupełnie biała (a ja dalej 90 - 100 km/h !!!) Pamiętam, że wyprzedzałem jakiegoś ukraińca, przy zjeżdżaniu z lewego na prawy pas (ukrainiec był jakieś 100 m za mną) zaczeło "nosić" moim autem. Jako średnio doświadczony kierowca kierownicę ścisnąłem mocniej i z wyprostowanymi kołami chciałem zjechać na bardziej wyjeżdżony pas prawy. Niestety, przy przejeżdżaniu przez błoto śniegowe autem rzuciło i przód obracało w kierunku barierek z lewej strony. Wszystko trwało może z 3 lub 4 sekundy. Próbowałem się bronić "kontrami" (broń boże nie dotykając gazu ani hamulca) ale autem rzucało coraz bardziej po przejechaniu kilkudziesięciu metrów bokami auto obróciło się lewym bokiem do kierunku jazdy i wpadło na pas awaryjny (nie muszę chyba wspominać, że nie był w ogóle odśnieżony)... Przeryłem bokiem tak kilkanaście metrów tego pasa i NA SZCZĘSCIE postawiło auto przodem. Nie zatrzymałem się nawet a ukrainiec za mną chyba stanął. Ja byłem w takim szoku (trzęsły mi się ręce i nogi), że zatrzymałem się dopiero na parkingu na górze Św. Anny. Auto przeżyło bez uszkodzeń. Nie mignęło mi życie przed oczami jak to opowiadają, zdążyłem tylko przeklnąć i w duchu się przeżegnać... Kilka kilometrów dalej był okropny wypadek. Pamiętam passata którego dach ściął tir, octavię i caddy'ego przygwożdżone do barierek innym tirem i VW transportera bez boku... Nigdy wcześniej nie modliłem się tak gorliwie i z takim przejęciem jak wtedy gdy zobaczyłem co mogło się stać. Nie piszę tego z przekory ani nie jestem "mocherem", ale całą noc nie spałem, a pisząc teraz jeszcze czuję lekkie dreszcze na plecach... Mam nadzieję, że weźmiecie to chociaż pod uwagę jak wyjedziecie na drogi. Pozdr. <bmw_1> PS. Sorka za rozmiar posta - ale chciałem się zwierzyć (żona nic nie wie :wink: ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kosa Opublikowano 25 Stycznia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 25 Stycznia 2007 Cóż... zimowa aura znacznie zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia niebezpieczeństwa lub naszej (w tym przypadku mojej) wpadki. Wczoraj wieczorem (24.01) zawiozłem żonę do Katowic. Śniegu było co nie miara w samym wrocku, ale liczyliśmy na "służby drogowe" na A4. Niestety solniczki nie nadążały z odśnieżaniem i na drodze zrobiła się zbita masa zmarzniętego śniegu. Droga do Katowic przebiegała jednak bez większych zakłóceń (v max = 70 km/h) W samych Katowicach była już czarna droga więc można było troszkę przycisnąć (120km/h). Żonę odstawiłem na miejsce, a sam ruszyłem w powrotną drogę - było 30 min. przed północą. Jak już pisałem wyżej, droga od strony Katowic aż do wysokości Gliwic była czarna. Jechałem sam, w radyjku grała muzyczka, w ręce REDBULL :wink: No to żeby zdążyć się wyspać (rano do pracy) na początku śmigałem sobie te przepisowe 130 km/h. Jak wyjechałem już z woj. śląskiego droga nabierała coraz bardziej jasnej barwy (czyli coraz więcej śniegu) co zaowocowało zmniejszeniem prędkości do 100 km/h. Bardzo ładnie mi się śmigało lewym pasem i wyprzedzałem inne pojazdy. Na wysokości ostatniego zjazdu przed górą Św. Anny (nie pamiętam na co) droga była już zupełnie biała (a ja dalej 90 - 100 km/h !!!) Pamiętam, że wyprzedzałem jakiegoś ukraińca, przy zjeżdżaniu z lewego na prawy pas (ukrainiec był jakieś 100 m za mną) zaczeło "nosić" moim autem. Jako średnio doświadczony kierowca kierownicę ścisnąłem mocniej i z wyprostowanymi kołami chciałem zjechać na bardziej wyjeżdżony pas prawy. Niestety, przy przejeżdżaniu przez błoto śniegowe autem rzuciło i przód obracało w kierunku barierek z lewej strony. Wszystko trwało może z 3 lub 4 sekundy. Próbowałem się bronić "kontrami" (broń boże nie dotykając gazu ani hamulca) ale autem rzucało coraz bardziej po przejechaniu kilkudziesięciu metrów bokami auto obróciło się lewym bokiem do kierunku jazdy i wpadło na pas awaryjny (nie muszę chyba wspominać, że nie był w ogóle odśnieżony)... Przeryłem bokiem tak kilkanaście metrów tego pasa i NA SZCZĘSCIE postawiło auto przodem. Nie zatrzymałem się nawet a ukrainiec za mną chyba stanął. Ja byłem w takim szoku (trzęsły mi się ręce i nogi), że zatrzymałem się dopiero na parkingu na górze Św. Anny. Auto przeżyło bez uszkodzeń. Nie mignęło mi życie przed oczami jak to opowiadają, zdążyłem tylko przeklnąć i w duchu się przeżegnać... Kilka kilometrów dalej był okropny wypadek. Pamiętam passata którego dach ściął tir, octavię i caddy'ego przygwożdżone do barierek innym tirem i VW transportera bez boku... Nigdy wcześniej nie modliłem się tak gorliwie i z takim przejęciem jak wtedy gdy zobaczyłem co mogło się stać. Nie piszę tego z przekory ani nie jestem "mocherem", ale całą noc nie spałem, a pisząc teraz jeszcze czuję lekkie dreszcze na plecach... Mam nadzieję, że weźmiecie to chociaż pod uwagę jak wyjedziecie na drogi. Pozdr. <bmw_1> PS. Sorka za rozmiar posta - ale chciałem się zwierzyć (żona nic nie wie :wink: ) no to cale szczescie ze nic Ci sie nie stalo i beemka cala, teraz to chwila nie uwagi i klopot gotowy trzym sie pozdr Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Piotr Opublikowano 25 Stycznia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 25 Stycznia 2007 dobra opowieść :mrgreen: :mrgreen: ku przestrodze <bmw_2> droga była czarna ale prawdopodobnie oblodzona i dlatego takie skutki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maniek Opublikowano 25 Stycznia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 25 Stycznia 2007 no to miales szczescie ... kazdy kontakt z barierka mogl sie zle , a juz napewno drogo skonczyc . warto duzo cwiczyc jazde na sniegu , wtedy latwiej przewidziec sytuacjie i trudniej stac sie zaskoczonym ... bmw jest swietnym autem na slizgawke zarowno do zabawy jak i mozliwosci wybronienia sie w ekstremalnych sytuacjach ... no ale jak sie dobrze nie poznacie to ze wspolpracy nici Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 31 Stycznia 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Stycznia 2007 To i ja się przyłączę do zwierzeń, zresztąkolejny już raz..... Podczas ostatniego śniegu w pierwszy dzień, w drodze do pracy, kierunek Środa Śląska, tuż za Leśnicą...... Droga była cała biała, coś tam posypane, także Vmax 40-50km/h. Było pusto przedemną, w sensie z naprzeciwka nic nie jechało no i chciałem zobaczyć jak ślisko jest. Jadąc na trójce 50km/h wcisnąłem trochę mocniej gaz i akurat trafiłem na kawałek drogi gdzie zrobiło się coś takiego że na posypanym piaskiem śniegu utworzyła się warstewka lodu.... No i jak tylko kółka tylne straciły przyczepność to od razu bunia bokiem poleciała i tak sobie leciała z dobre 30-50 metrów przednimi kołami na lewym pasie tylnymi na prawym powoli zbliżając się ku lini drzew, a rów tam głęboki i las jast jakieś półtroa metra poniżej drogi. Już nawet zacząłem wyliczać między które drzewa się wpasować coby spróbowac blach nie uszkodzić, ale na szczęście jak już przednie koła były całkiem blisko krawędzi drogi, to buniorowi się odwidziała wizyta w lesie, wwyprostował, lekko dorzucił dupą w drugą stronę i pojechał. Dalsza droga do pracy upłynęła w miłej i wyjątkowo spokojnej atmosferze z lekko rozedrganymi rączkami. Conajlepsze, kilka razy wcześniej to samo robiłem i szła jak po szynach, a jednak mnie jędza zaskoczyła. Dobrze że skończyło się tylko na strachu i szanujcie te fury, bo potrafią narozrabiać. A.......szkodom udało się uniknąć w dużej mierze dzięki zeszłorocznemu ślizganiu się w Skarbku iwszędzie gdzie popadnie, także ślizgajcie się ile wlezie w pustych bezkolizyjnych miejscach bo to jedyny sposób na okiełznanie bawarek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
luki730i Opublikowano 3 Lutego 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2007 moja bunia daje sie kontrolowac jeszcze kryzysu nie mialem, na prubach pare razy raz zacial sie pedal gazu bo wlasciciel jezdzil sobie z urwanym, a drugi przypadek to zaciela sie linka gazu, na szczescie byly tam skrzynie manualne tak wiec wyszedlem z opresji bez problemu pomimo tego ze to zdarzylo sie na zakretach 90 stopni. ale powiem wam ze mialem przyjemnosc pojezdzic sobie m5 e60 i tam kontrola trakcji jak jest wlaczona to auto jedzie tam gdzie sie skreci kierownica, rewelacja ale jak system sie wylaczy to na wcisnietym przycisku power niema kontroli nad autem. pluca wbijają sie w oskrzela przy przyszpieszaniu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
trolu Opublikowano 5 Lutego 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2007 Ja 3 lata jazdy 5sztuk - E30 na stanie mialem glownie 325i oraz 320i ... 4 sztuki przezyly bezpiecznie ... piata sztuka pod koniec 2006 roku niestety zmarla To bylo dla mnie ostrzezeniem,pomimo nie zapietych pasow itd ... Kierownice zlamalem w 4 miejscach drazek od zmiany biegow wyrwalem caly , kolanami polamalem obudowy, nic mi kompletnie nie bylo ... 1 blizna przybyla ... Ale niech to bedzie przestroga dla innych , dla mnie juz byla stad teraz czas na duze auto i koniec z szalenstwami narazie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
adihash Opublikowano 5 Lutego 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2007 . Ale niech to bedzie przestroga dla innych , dla mnie juz byla stad teraz czas na duze auto i koniec z szalenstwami narazie zgadza sie 'na razie' tymi autami ciezko jest jezdzic spokojnie.jeszcze jak masz cos pod macha to kusi.ja nie potrafie swoja bunia jezdzic spokojnie, Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
trolu Opublikowano 5 Lutego 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2007 Ja E38 kupilem do normalnego urzytkowania , jak mi wroci zapal do zabawy kupie drugie auto E30 na weekendy i szalenstwa ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
adihash Opublikowano 6 Lutego 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Lutego 2007 Ja E38 kupilem do normalnego urzytkowania , jak mi wroci zapal do zabawy kupie drugie auto E30 na weekendy i szalenstwa ... kolego nie wiem co ty masz tam za motor .ale ja jezdzilem 740 E38 mojego BOSSA tym sie nie da wolmo jezdzic.strasznie kusi. E30 do szalenstwa to minimum 325 choc tez niema rewelacji. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
trolu Opublikowano 6 Lutego 2007 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Lutego 2007 Widzisz ja mam maly motor akurat,kupilem to auto pod wyglad i klase w sama sobie Co do 740i wiem ze to musi zapitalac mam okazje jezdzic chwilowo rodzinna 540i E39 Wiec wiem o czym mowisz :mrgreen: Co do E30 minimum 2,5 a widziales tam 5,0 ? :mrgreen: Do latania bokiem wystarczajace jest nawet 2,0 w E30 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.